12 lipca 2019 roku do Poznania przyjechała Maryna Shepeliuk i jej trzy córki: Marharyta (prawie 14 lat), Dominika (10,5), Żenewjewa (7,5).W domu w Nowowołyńsku został 17-letni syn Witalij. Mąż Maryny – Oleksij Shepeliuk zginął w kotle Iłowajskim w sierpniu 2014 roku. Maryna długo szukała ciała męża. W Księdze pamięci jest wpis.

Nasi nowi goście jeszcze nie byli w Poznaniu. Po nocnym wypoczynku i regeneracji sił, od rana były gotowe do nowych wrażeń.

Trochę kapryśna pogoda zadecydowała za nas. Poszłyśmy do PALMIARNI, przez Park Kasprowicza i Park Wilsona.

W Centrum Handlowym AVENIDA dziewczynkom spodobała się fontanna z podświetlaną wodą. Trochę mniej kolejka do kasy, ale trzeba było kupić bilety powrotne.

Za to niedziela 14.07 była dniem nowej znajomości z p.Natalią i Jurijem Voznymi, którzy zabrali gości na cały dzień do DELI PARKU.Atrakcji było bardzo dużo. I Park Linowy, i małe ZOO, i miniatury znanych obiektów z całego świata, a także Papugarnia (tu nie obyło się bez strat –papudze spodobały się guziki przy bluzce Maryny, a także pysznym kąskiem był pasek od torebki. Ale za to – ile radości…)

Poniedziałek 15.07 należał w całości do Kosti Mazura. A więc najpierw było zwiedzanie Stadionu Lecha.

Później udali się do Rezerwatu przyrody Meteoryt Morasko. Na terenie rezerwatu znajduje się sześć kraterów, z czego największy ma ok. 90 metrów średnicy i 11,5 m głębokości. Powszechnie uważa się, że jest to pozostałość po upadku meteorytu ok. 5 tysięcy lat temu.

W Pobiedziskach – Park Miniatur zabytków Poznania i Wielkopolski.

W Gnieźnie wyczynem dla Maryny było wejście (i zejście) na wieżę katedry. Maryna niedawno miała skomplikowane złamanie nogi i do tej pory chodzenie powoduje ból (szczególnie po schodach). Ale chęć zobaczenia z wysokości pierwszej stolicy Polski  była silniejsza od bólu.

W Gnieźnie do Kosti zadzwonił przyjaciel – Andrii Gladii.Usłyszawszy, że Kostia nie ma czasu na rozmowę, ponieważ ma małych gości z Ukrainy, Andrij zaprosił  wszystkich na lody, kawę i inne smakołyki. Nie byłoby w tym, być może, nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Andrij dzwonił z dalekiej Islandii. W ciągu minuty pieniądze na uregulowanie rachunku były na koncie Kosti.

Wtorek 16.07

Olha Lehka-Paul, zaproponowała wycieczkę do dużego ZOO na Krańcowej, gdzie nawet dwa – trzy dni nie wystarczą na obejście całego terytorium.

Po późnym obiedzie Natalia Śliwińska i Dmytro Borodai pojechali z gośćmi do Starego Browaru, gdzie dzieci mogły poszaleć na powietrzu, a dorośli wypić dobrą kawę.

Środa 17.08

O 12:00 tradycyjnie dzieci muszą zobaczyć Koziołki Poznańskie (posłuchać również legendy), a następnie zrobić zdjęcie na dużych koziołkach przy Placu Kolegiackim. Oczywiści trzymając się za rogi trzeba pomyśleć życzenie, które z pewnością kiedyś się spełni.

Stary Rynek – obowiązkowy punkt programu dla wszystkich gości. Zwiedzanie Fary połączone było z koncertem organowym. Okazało się, że dziewczynki pierwszy raz słyszały na żywo dźwięki organów. O tyle było to dla nich ciekawe, że Dominika i Żenewjewa grają na fortepianie. Żenewjewa uwielbia też czytanie,Dominika pięknie śpiewa i gra na saksofonie. W Poznaniu spróbowała grać na kontrabasie.  A Marharyta maluje.

Ze Starego Rynku spacerkiem przeszłyśmy na Ostrów Tumski, tam oczywiście obejrzałyśmy Katedrę św. Jana. Ale główny nasz cel – Muzeum Brama Poznania. Dzięki świetnej organizacji Marty Chudzik dostaliśmy bilety po symbolicznej złotówce oraz audioprzewodniki  po ukraińsku.  Wybrany program zwiedzania „Dla dzieci” okazał się zbyt krótki, albowiem zwiedzanie jest edukacją ciekawie połączoną z zabawą.

Ostrów Tumski kryje w sobie wiele ciekawych miejsc. Jest ściana, która wygląda niezwykle

Po obiedzie  w restauracyjce „Na winklu” (pyszne pierogi), pojechałyśmy tramwajem do centrum miasta, gdzie na dziedzińcu pomiędzy starą zabytkową drukarnią „Concordia” i bardzo nowoczesnym szklanym wieżowcem „Bałtyk” miałyśmy okazję obejrzenia wystawy Stepana Rudyka, który sfotografował znanych aktorów polskich w ukraińskich strojach.

Czwartek 18 lipca obudził nas piękną, słoneczną pogodą, ale każda przygoda ma swój koniec.

Tradycyjne zdjęcie przed autobusem.