W dniach 10-17 lipca gościliśmy w Poznaniu troje dzieci z Łucka.Matwij Liaszuk, Ania i Staś Iszczuk oraz ich mamy Ola i Natalia mieli przyjechać w poniedziałek 9 lipca. W sobotę 7.07 późnym popołudniem zadzwonił telefon. Intuicja podpowiedziała mi „odbierz” (generalnie w dni wolne od pracy nie odbieram telefonów z nieznanych numerów). Dzwonił kierowca autobusu z informacją, że dopiero dowiedział się, iż w Łucku mają wsiąść moi goście, a wszystkie miejsca w autobusie od samej Połtawy są ZAJĘTE, co należy rozumieć nie inaczej, tylko: dla naszych gości nie ma miejsc. Więc gdybym nie odebrała tego telefonu, Ola i Natalia z dziećmi zostałyby w niedzielę na dworcu w Łucku, bo przecież nie będą jechać do Poznania na stojąco. Po wielu utarczkach słownych stanęło na tym, że wyjazd przesuwa się o jeden dzień. A to znaczy – jeden dzień krótsze wakacje. To nie koniec z podróżą, która miała być bez przesiadki. Okazało się, że w Warszawie trzeba było zmienić autobus i na kolejny czekać trzy godziny (po już całonocnej podróży). Tak więc zamiast o godzinie 11, goście dotarli do Poznania o 16. Wymagamy teraz od przewoźnika zadośćuczynienia (bilety powrotne zmieniliśmy w kasie nie ponosząc dodatkowych kosztów).

Olę Lehką-Paul (przyjechała do Poznania ze Lwowa na studia doktoranckie na anglistykę, wkrótce będziemy jej kibicować na obronie pracy) zna nie jedna rodzina, którą gościliśmy w Poznaniu. Tym razem Ola była pierwszą osobą, która przywitała gości na dworcu w Poznaniu, zawiozła do ich tymczasowego domu (Happy House) na ulicy Wyspiańskiego 14, a tam czekał już Taras Tanskyi (kilka lat temu przyjechał do Poznania na studia z obwodu żytomierskiego, ukończył je i zgodnie z wykształceniem wspólnie z żoną Olą – lwowianką, prowadzi znakomity hostel, w którym przez tydzień mieszkają prawie wszyscy nasi goście. Happy House – to nasza przystań).

Pierwsza kolacja (u mnie w domu) była okazją do poznania młodych Ukraińców, którzy aktywnie pomagają w organizacji czasu dla naszych dzieci z Ukrainy i ich mam, lecz tym razem wyjazdy i obowiązki służbowe nie pozwoliły im na poświęcenie swojego czasu gościom. A więc przedstawiam: Kostia Mazur (przyjechał na studia z Humania, po magisterce przyszła kolej na studia doktoranckie, wkrótce będziemy również kibicować na obronie pracy doktorskiej. Pracuje na UAM); Wołodymyr Kostewycz (piłkarz ze Lwowa w poznańskim Lechu) z żoną Switłaną.

Środa, 11 lipca. Pogoda nie rozpieszcza. Chłodno. Idziemy do Palmiarni. Matwija najbardziej zainteresowały rośliny zjadające muchy i inne owady. Stasia i Anię – ryby w akwariach. Wszyscy byli zachwyceni możliwością chodzenia z mapą i pilnowania, żeby niczego nie przeoczyć, a także postawić pieczątki w odpowiednim miejscu na mapce i … na rękach.

Czwartek. Znana już nam Papugarnia KAKADU, którą „odkryli” dla naszych tegorocznych gości Natalia Śliwińska i Dmytro Borodai (informatyk, pochodzi z Chmielickiego, w Poznaniu mieszka już 12 lat, ma własną firmę Ars Vision). 12 lipca na spotkanie z papugami pojechała Olha Lehka-Paul. Matwij powiedział później, że było „nie bardzo fajnie”, bo papuga podrapała mamę. Ale nie wspomniał, że jego dziobnęła w policzek. Może dzieci są jeszcze za małe na takie przygody. Mamy były zachwycone.

Popołudniowe zabawy na trampolinach w Plazie były największa radością. Po raz pierwszy była też na trampolinach Natalya Mykytczak (przyjechała z Tarnopola na turystykę na AWF, ukończyła studia i pracuje w Poznaniu).

Piątek był kontynuacją spotkań ze zwierzętami. Natalia Kozak (młoda mama z Winnicy, pracuje w banku w Poznaniu) wraz ze swoją córeczką Olą zaproponowała Stare ZOO (w Poznaniu są dwa ogrody zoologiczne – niewielkie stare w centrum miasta, nowe olbrzymie na obrzeżu). W Starym ZOO, oprócz małp, żółwi, gadów, płazów i innych zwierząt jest też park linowy i sporo atrakcji dla dzieci.

Popołudniowa burza i ulewa nie pozwoliły na zabawy pod chmurką, więc Ola Lehka-Paul zabrała dzieci do Sali Zabaw w CH Avenida, aby mamy mogły odpocząć od swoich pociech i rozejrzeć się po sklepach (która kobieta tego nie lubi?).

Sobota zrobiła niespodziankę – wyjrzało słońce. Rodzina Kateryny (anglistka) i Igora Sytiuk (fotograf) z Krzemieńczuka mieszka już kilka lat w Kiekrzu pod Poznaniem z trzema wspaniałymi synami Zacharem, Andrijem i Illą (chłopcy dwukrotnie występowali na organizowanej w styczniu Kutii). Ten dzień zapisał się we wspomnieniach na długo – dzieci w podobnym wieku, a pogoda pozwoliła na kąpiel w jeziorze Strzeszyńskim i zabawy, a także grillowanie w Kiekrzu. Do hostelu Igor Sytiuk przywiózł gości około 23.



W niedzielę Natalia Kozak z mężem i córeczką zaprosili na zabawy i piknik w jednym z najstarszych i najpiękniejszych parków – w Parku Sołackim. Po obiedzie był spacer po osiedlu Ułańskim, gdzie jeszcze nie tak dawno były tam ruiny, a teraz jest ekskluzywne osiedle wraz z 5* hotelem. Jeśli ktoś nie wie, że tam jest hotel, to tego nie widać.

Ostatni dzień – poniedziałek. Wspaniała pogoda pozwoliła pochodzić po Starym Rynku, obejrzeć koziołki nad zegarem ratusza, zobaczyć wszystkie fontanny, zjeść lody i wypić kawę. Z wielkim skupieniem posłuchaliśmy gry na organach w Farze. I znowu koziołki, ale już te, na których można było posiedzieć i pomyśleć jakieś życzenie, które z pewnością kiedyś się spełni. Powrót do hostelu był już w strugach deszczu.

Ale to nie był koniec dnia. Na zakończenie ostatniego dnia pobytu w Poznaniu – obiecana dzieciom nagroda za dobre zachowanie – jeszcze raz trampoliny, tym razem z Olenką Gomeniuk (przyjechała kilka lat temu z Tarnopola na stypendium Kirklanda. Jako doktor filologii pracowała na UAM, teraz pracuje w firmie współpracującej z Ukrainą, a także uczy Ukraińców języka polskiego, a Polaków – ukraińskiego).

Wtorek – koniec poznańskiej przygody. Poznań żegnał gości deszczem. Na szczęście podróż do Łucka była krótsza niż do Poznania, zgodnie z rozkładem.

Jako inicjatorka i główna organizatorka pobytu dzieci z Ukrainy w Poznaniu dziękuję wszystkim, których wymieniłam wyżej, a także: Małgorzacie Andrzejewskiej, Vladimirowi Berestovskiemu, Magdalenie Martynów, Natalii Panchenko, Volodymyrowi Priadko, Irynie Skrebets, Annie Szafraniec, Janowi Syrnykowi, Magdzie Zabagło, którzy w inny sposób (finansowo lub rzeczowo) sprawiły, że nasi goście będą dobrze wspominać czas spędzony w Poznaniu. Sprawozdanie finansowe sporządzę do końca lipca.

Anna Chraniuk